przypomina mi się rok 2007. Zbiorowa hipnoza ludzi co do swoich możliwości kredytowych. I to parcie w prasie na potencjalnych klientów. Przeglądając wydawnictwa z tego okresu np.Muratora połowa stron dotyczyła kredytów hipotecznych. Temat był maglowany notorycznie i na wszelkie sposoby. Porównywanie kredytów, promocje i inne bzdety mające zmiękczyć ludzi.
Utkwił mi w pamięci wtedy duży artykuł zdaje się z wiosny 2008 roku w Muratorze dotyczący załamania budownictwa indywidualnego w USA napisany przez kogoś z stamtąd i ostrzeżenie , że do Europy dotrze to w ciągu paru miesięcy. Wtedy nie chciało się w to wierzyć.
Koniunkturę na budownictwo wtedy w Polsce podgrzewał jeszcze strumień pieniędzy słany przez Polaków pracujących za granicą.
Chora koncepcja Tuska co do rozwoju metropolitalnego, w przeciwieństwie do rozwoju zrównoważnego przynosi efekty.
Panie Pawle, pisze Pan, że Tusk "wychładza gospodarkę". Tymczasem nie jest ona tak rozpędzona, aby ją wychładzać. Faktem jest, że przykręca niektóre śruby, ponieważ się przestraszył niepokojów społecznych.
W takiej sytuacji, w jakiej jest Polska, przykręcanie wszelkich możliwych śrub niekoniecznie pomoże uzdrowić bardzo chory system. Wędrujący kapitał, odpowiedzialny w gruncie rzeczy za niewłaściwą politykę kredytową wielu państw, potrafi stwarzać dla siebie doskonale uprzywilejowane warunki. Pokazał to po raz pierwszy kryzys w USA; miało tam być nowatorsko, gdy tymczasem sekwencja na pozór nowatorskich (a w gruncie rzeczy nieetycznych) decyzji instytucji bankowych, wspomaganych udziałem państwa, tworzącego regulacje pod system bankowy, uczyniła okazję do bogacenia się li tylko wielkich korporacji finansowych - kosztem kredytobiorców typu subprime.
I choć fundamenty, na których wyrastał kryzys w l. 2006-2008, antycypowały jego rozszerzanie na inne kraje, elity finansowe nie dostrzegły (nie chciały dostrzec) niebezpieczeństwa krachu piramidy pustego pieniądza.
Stąd, wracając do Unii Europejskiej i do Portugalii, warto zwrócić uwagę na dokument "Strategia Europa 2020", gdyż może ona być postrzegana jako kolejna fasada, przykrywająca także polskie problemy.
Pod tą fasadą kryje się dalsza ekspansja kredytowa, na której bogacą się wielcy tego świata; a dla nich słowo "odpowiedzialność" znaczy zupełnie co innego.
tak więc amerykański algorytm może się przetoczyć przez całą Europę.
Pamiętajmy: amerykańskie kredyty nie miały oparcia w oszczędnościach, stąd kredytowaniu towarzyszyło tworzenie nowego pieniądza. To wywoływało inflację, a kredyt nie pobudzał rozwoju gospodarki - mógł się jedynie przyczynić do pobudzenia branży, do której trafiały takie pieniądze. Ułatwiony dostęp do kredytu mogły mieć na przykład firmy źle zarządzane, dostarczające na rynek niepotrzebne lub niekonkurencyjne dobra i usługi.
Instytut Misesa zdiagnozował, że u źródeł kryzysu gospodarki amerykańskiej legła uprzywilejowana pozycja banków, naruszających tradycyjne zasady prawne. W Europie, tak jak w USA, lobby biznesowe i finansowe mają duży wpływ na bieg spraw publicznych. Okoliczność ta, wraz z kryzysową sytuacją w UE, wyznaczać powinna sposób myślenia o powodzeniu mechanizmów dostosowawczych, nakreślonych strategią Europa 2020. Czy rząd Tuska rozumie problem?
Był taki czas że strach było otworzyć lodówkę czy odkręcić kran, żeby jakiś kredyt nie poleciał.
Obecnie banksterzy zbierają żniwo swoich zasiewów. Niestety bez prawa do mediacji przed egzekucyjnej oraz przywileje banksterów, stawiają dłużnika na straconej pozycji. Przypominam że dłużników w Polsce liczy się już w milionach i ciągle przybywają, więc żniwo za chwilę nie będzie żęte sierpem czy kosą a kombajnami.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien mieć wątpliwości , że program - mieszkanie dla każdej rodziny - jest programem słusznym... Tylko przy pomocy państwa... Program budowy mieszkań nakręca gospodarkę , ale u nas nakręcał portfele deweloperów i związanych z nimi urzędników.. Obywatel służył za tło i dojną krowę... Teraz on kupi , potem on straci, potem my odkupimy i zarobimy raz jeszcze..
W awangardzie konfrontacji :)
Gospodarka przede wszystkim. Dziennikarz od zawsze, astronom z pasji, bloger z powołania. I zastępca naczelnego Nowego Ekranu