polecam na to jedyne znane mi lekarstwo, które nie straciło terminu przydatności, a jego skuteczność została udowodniona klinicznie przez marszałka Piłsudskiego - jego nazwa handlowa brzmi :
,,BIĆ KURWY I ZŁODZIEI, MOŚCI HRABIO''
Stosować trzy razy dziennie.
W przypadku braku natychmiastowej skuteczności preparatu, zwiększyć częstość stosowania poprzez wszystkie drogi podania.
Tak działał poprzednik Amber Gold. Głośne nazwiska wyciszyły sprawę? Sprawa Amber Gold nie jest pierwszym tego typu przypadkiem w naszym kraju. Już od sześciu lat blisko 1,5 tys. klientów Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej czeka na wyjaśnienie, co stało się z ich pieniędzmi. Nie wiedzą, czy padli ofiarą oszustwa, czy tylko nieudolnej działalności maklerskiej. I zapewne się nie dowiedzą i nie odzyskają pieniędzy - pisze "Rzeczpospolita".
Inwestorów do WGI przyciągnęły znane nazwiska. Jak pisze gazeta, w radach nadzorczych zasiadały osoby z pierwszych stron gazet, m.in. Dariusz Rosati, Witold Orłowski, Bohdan Wyżnikiewicz.
Wskutek działalności WGI inwestorzy stracili 320 mln zł. Jak zwraca uwagę "Rzeczpospolita", suma wierzytelności zgłoszonych przez klientów w postępowaniu upadłościowym jest niemal identyczna jak w przypadku klientów Amber Gold. Klienci chcą wiedzieć, co się stało z ich pieniędzmi, ale chcą też wyjaśnienia, dlaczego po tylu latach pracy śledczych, syndyków, biegłych i sędziów efektów nie widać.
Sprawa WGI, choć podobna do afery Amber Gold, nie nabrała takiego rozgłosu. Mimo znanych nazwisk, które przyciągała spółka i wątpliwości co do działań państwa, nikt nie żądał komisji śledczej, a prezesi WGI nigdy nie trafili do aresztu.
W sprawie są same niewiadome. Nie udało się precyzyjnie ustalić, ile pieniędzy inwestorów zdefraudowano, dokąd trafiły te pieniądze i ile faktycznie zainwestowano. Powód jest banalny – pisze "Rz" - brakuje pełnej i wiarygodnej dokumentacji spółki. Nie istniały żadne papierowe dokumenty, potwierdzające działalność WGI. Do dziś nie udało się precyzyjnie oszacować realnej szkody konkretnych klientów.
Sąd, ogłaszając upadek WGI Consulting, uzasadnił, że ze względu na brak dokumentacji zarządca przymusowy nie mógł stwierdzić, ilu wierzycieli ma spółka, na jakie kwoty wierzytelności opiewają, nie mógł też stwierdzić zasadności roszczeń.
Co prawda po ujawnieniu afery w 2006 r. prokuratura wszczęła dwa śledztwa, ale ich postępy są praktycznie żadne. Tymczasem w 2015 r. przedawnią się pierwsze zarzuty.
Od dwóch lat nie może wejść na wokandę prywatny akt oskarżenia grupy wierzycieli WGI, skierowany przeciwko siedmiu urzędnikom Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Wierzyciele zarzucają im, że nie dopełnili swoich obowiązków w sprawie WGI, narażając ich na milionowe straty. Pierwszy termin ma zostać wyznaczony po 20 września. Skarżący już zapowiadają, że jeśli wygrają, wystąpią o odszkodowanie od Skarbu Państwa.
Gdyby wybór przewodniczącego KNF był przeprowadzany w Sejmie, to te pytania można byłoby wówczas je zadać podczas posiedzenia Sejmu, a tak wybór dokonywany jest w zaciszszu gabinetu premiera.
Próby takiego rozwiązania oraz składania sprawozdania przed Sejmem się jak dotąd nie powiodły, mimo że KNF posiada większą władzę niż nie jeden organ konstytucyjny.
Na przyszłość może warto wpisać do programu na przyszłość rozwiązania nadzoru nad KNF. W bieżącej sytuacji może któryś z posłów złoży interpelację, jażeli autor wpisu nie uzyska satysfakcjinującej odpowiedzi.
W awangardzie konfrontacji :)
Gospodarka przede wszystkim. Dziennikarz od zawsze, astronom z pasji, bloger z powołania. I zastępca naczelnego Nowego Ekranu